Patryk Różycki w dużej mierze zaczął osiągać to, o czym marzył: uznanie, stabilność finansową, awans społeczny i klasowy. Wychowany w biedzie na wsi w centralnej Polsce, Patryk wspomina marzenia o byciu kimś – piłkarzem, a może artystą. Marzenia o tym, żeby zdobyć uznanie w rodzinnej wsi i zasłużyć, niczym Rocky Balboa, na własny pomnik. Gdy w końcu jego marzenia zaczęły się spełniać, pojawiło się coś, czego się nie spodziewał: samotność, a wraz z nią pustka, poczucie zdrady u najbliższych osób, świadomość zachwiania rodzinnych i przyjacielskich relacji.
Nie czuję nostalgii za wstydem, ale za naszym wspólnym czasem to instalacja, na którą składają się malowidła-murale i zestawione z nimi obrazy na płótnie, za pomocą których Patryk opowiada o relacjach rodzinnych, izolacji, wstydzie, klasie społecznej, przywileju i społecznym awansie. Wystawa, która prowadzi widzów przez wspomnienia Patryka odwzorowane na osi czasu i przestrzeni, jest hołdem, swoistym listem miłosnym, a może i przeprosinami dla tych, których zachował w swoim sercu pomimo upływu czasu i zmiany statusu.
Choć znakiem rozpoznawczym twórczości Patryka jest konfesyjność jego prac – tworzone przez niego obrazy są zapisem momentów bólu, zakłopotania, bezradności, intymności, poświęcenia, śmierci, które sam przeżył lub których był świadkiem – wystawa prezentuje nowe podejście formalne. Obok wspomnień na obrazach pojawiają się marzenia, wstyd odczuwany w prawdziwym życiu splata się z fantazją, a sceny z życia i filmów zostały namalowane na nieco mniejszych płótnach niż te, które Patryk tradycyjnie stosuje. Fotograficzne migawki nakładają się na wielkoformatowe malowidła ścienne pokrywające całe ściany galerii aż po sufit.
Wystawa nie jest moralitetem ani opowieścią o tym, że jedno życie jest dobre lub złe, lepsze lub gorsze od drugiego. W swojej pracy artysta wyraża pragnienie ocalenia zerwanych relacji, konfrontując się jednocześnie ze statusem artysty i kwestionując pogląd, że sztuka jest doświadczeniem uprzywilejowanym. Dokonuje tego przez pokazanie przeżytego wstydu i życiowych zmagań, jednak w sposób daleki od dramatyzowania, nie tworząc efektu obcości, lecz nadając ludzki wymiar realnym i często niedocenianym trudnościom związanym z awansem klasowym i realizowaniem marzeń.
Kuratorka: Katie Zazenski
Źródło: materiały prasowe Gdańskiej Galerii Miejskiej
fot. Tomasz Koszewnik / Gdańska Galeria Miejska