Wystawa Karola Palczaka Krasz łączy zauroczenie z brutalnością zderzenia – w świecie, gdzie poimprezowa cisza wciąż drży od niewypowiedzianych napięć. Tytuł spolszcza dwa angielskie słowa: crush (zauroczenie drugą osobą) i crash (katastrofa, wypadek), co otwiera wielowymiarową opowieść o męskich relacjach, impulsach i emocjonalnych zwarciach.

Tekst: Kamil Kuitkowski

– smętnie zawodzi starą popową piosenką trzeszczące radio, ciśnięte pod ścianę, częściowo zakryte pośpiesznie zdjętą – razem z krawatem – koszulą.
Piąta rano. Zaczyna świtać.
Zimne półświatło powoli przywraca kształty bałaganowi: przewróconym krzesłom, rozchybotanym stolikom, bardziej lub mniej pustym butelkom, przepełnionym popielniczkom, talerzykom z niedojedzoną majonezową sałatką, miskom z rozmiękniętymi czipsami, zgniecionym kartonom soku. Słychać chrapanie. Chrapania.
Była ponoć taka historia: chłopaki się pożarli. Za dużo wódy, mało popity. Jeden się bardzo wkurwił – pierwszy wyszedł. Drugi pognał za nim autem. Pierwszy wpadł pod koła drugiemu. Drugi nieprzytomnego pierwszego wpakował do pogruchotanego samochodu i zawiózł z powrotem. Pierwszy się ocknął, nic nie pamiętał. Drugi nic mu nie powiedział. Reszta – solidarnie – nic od siebie nie dodała. Mogli bawić się dalej. Jak brat z bratem. Póki nie posnęli wspólnie po kątach.
Tak to już jest z chłopakami. Żywe srebra.
Crush i crash wymawiamy prawie tak samo: krasz. W końcu każde zauroczenie to trochę śmiertelne zmiażdżenie. Kocha się różnie. Wszyscy jesteśmy w jakiejś situationship. A kawalerski jakoś szczególnie nie różni się od wernisażu. I tu, i tu chodzi o pewnego rodzaju transakcję.
To co? Jeszcze po jednym?

Osoby kuratorskie: Agata Kus, Kamil Kuitkowski, Grzegorz Wiśniowski

Źródło: materiały prasowe Galerii Mikrob

fot. pinacoteca.pl